Czy macie czasami tak, że bardzo, ale to bardzo macie na coś ochotę, jednak nadmiar obowiązków, rutyna tak mocno decyduje o tym, co robimy, że odpuszczamy i zostawiamy to w strefie marzeń. Ja mam kilka takich otwartych, ale niedoprowadzonych do końca spraw. Wiem jednocześnie, jak wiele radości sprawia mi tworzenie. Obserwowanie, jak spod twoich rąk wychodzi konkret, jest niezwykle motywujące. O poszczególnych małych twórczych szczęściach będę pisała/ piszę w różnych zakładkach.
Pierwsza z nich: blog
Lata temu stworzyłam blog czytamyzdzieciaczakami, na którym opisywałam przygody literackie moich dzieci, ich wyprawy do biblioteki i wybory, potem recenzowałam książki, aby w końcu wrzucać własne materiały dydaktyczne dla rodziców i nauczycieli. Jest we mnie duża potrzeba pisania, litery, które tworzą słowa, słowa, z których układają się zdania potrafią w moim wypadku rozjaśnić takie zwykłe, niczym z pozoru nieróżniące się dni. Po prostu to lubię. I dopiero niedawno uwiadomiłam sobie, jak dużo daje robienie tego, co się naprawdę lubi.
Zastanawiałam się ostatnio, co mogłabym robić, gdybym nie była nauczycielką. Doszłam do następujących wniosków...
Gdybym nie była nauczycielką (którą lubię być i dobrze mi to wychodzi), organizowałabym imprezy.
Gdybym nie była nauczycielką (którą lubię być i dobrze mi to wychodzi), prowadziłabym księgarnię.
Gdybym nie była nauczycielką (którą lubię być i dobrze mi to wychodzi), tworzyłabym rękodzieło.
Gdybym nie była nauczycielką (którą lubię być i dobrze mi to wychodzi), pisałabym książki.
A gdyby być nauczycielką i tworzyć rękodzieło, organizować czasem przyjęcia i pisać. O tym, czy się to udaje, będę co jakiś czas wrzucać posty.
Jeśli polubisz mój blog, który tworzony jest z potrzeby radości, serca, bardzo pozytywnego nastawienia, zostaw komentarz. Może podzielisz się własnymi przemyśleniami, co byś robił/a, gdybyś nie robił/a tego, co robisz obecnie. 💖
Komentarze
Prześlij komentarz
Zostaw komentarz. Chętnie przeczytam i odpowiem ☺️